Szanowni
Czytelnicy są dokładnie poinformowani przez współczesne środki przekazu, że
klimat się zmienia, a winna tych anomalii jest działalność człowieka!
Antropocentryczne takie mniemanie stawia nas, ludzi na piedestale
wszechpotężnej mocy, używanej w niekoniecznie dobrym celu. Z powyższej
przesłanki należałoby wysnuć następne przekonanie, iż dawniej wszystko było
,,cacy”! Jak się zaczęło lato, przez trzy miesiące słoneczko grzało
,,normalnie” ani za mocno, ani za słabo. Jak przyszła zima, cały czas normalny
przymrozek, a więc bez przerwy zabawy na nartach, łyżwach i sankach. Przyroda
była tak uładzona, że się w pale nie mieści! Przepraszam – dosyć tej
ironii! Należy jednak zapytać poważnie czy sami się nie ośmieszamy, myśląc
podobnie?
1). Rok
1253: od 20 kwietnia do 25 lipca bez przerwy padało – ryby pokazały się na
polach , a w dniu Wszystkich Świętych grzmoty.
2). Rok
1259: po 30 listopada Tatarzy przeszli po lodzie przez Wisłę i przez inne
rzeki.
3). Rok
1270: 21 lipca Nysa przez trzy dni płynęła na czerwono, Odra na zielono, a
około św. Magdaleny (22.07.)wylała Raba i Dunajec.
4). Rok
1276: w oktawie św. Michała (6 października) w Krakowie spadł wielki śnieg.
5). Rok
1300: cały był burzliwy z huraganami .
6). Rok
1303: była ciepła zima, ale 11 czerwca spadł grad wielkości jaja, a nawet głowy
dziecka.
7). Rok
1310: 25 lipca po dwudobowych opadach wylała Nysa, utopiło się 1500 osób.
8). Rok
1315: była długa, śnieżna zima i mokra wiosna; ziarno zgniło i nastąpił głód.
9) Rok 1322:
nastąpiła susza, dzieci w okolicach Krakowa przechodziły przez Wisłę, w zimie
zaś 1322/23. zamarzł Bałtyk.
Wybaczą
Państwo, bo muszę przerwać tę wyliczankę, gdyż tych kilka faktów pozwala na
wyrobienie sobie zdania, że posądzanie człowieka o tzw. ,,zmiany
klimatyczne” jest chyba, delikatnie ujmując: nieporozumieniem ( a może
nawet i oszustwem?)! Przed taką diagnozą drżą nieuczciwi finansiści całego
świata, handlujący gazem CO2.
Jeśli
zapomnimy o przeszłości (choćby i tej z kilku w/w przykładów – przyp. CRH),
łatwo nieświadomych otumanić i wmówić im, że są postępowi… Z powyższego
wykazu widać, że anomalie pogodowe były, są i będą, bo nie ma takiego mocarza,
któryby potrafił kierować ich przyczynami, a które niekoniecznie muszą
pochodzić od człowieka (!). Skończmy zatem z insynuacjami i zajmijmy się
rzetelnymi dowodami, opartymi na logicznym myśleniu z zastosowaniem heurezy.
Przede wszystkim, jak poprzednio wykazaliśmy, zmiany w pogodzie były, są i będą
zawsze. Zatem czynnik ludzki odpada, albo jest bardzo podejrzany. Dlatego
musimy sobie postawić zasadnicze pytanie: dlaczego meteorolodzy badają tylko
skutki , a nie prawdziwe przyczyny zmian aury? Przecież zderzenie kontrastowych
mas powietrza jest skutkiem działania innej siły, a nie tylko stopnia
nagrzania! A więc mamy pytanie dodatkowe: skąd się bierze ten stopień nagrzania
i związane z nim zmiany klimatyczne? Co na ten temat niektórzy twierdzą, mówi
nam akapit początkowy i nie ma potrzeby go tu powtarzać.
Drodzy
Państwo, wystarczy tylko logicznie myślenie, aby dojść do prawdziwych wniosków,
bowiem są siły niewidoczne, które decydują o ciśnieniu na kuli ziemskiej.
Właśnie zmiany ciśnienia są wywoływane przez różne konfiguracje mas źródeł
grawitacji względem siebie, bowiem powłoka gazowa Ziemi zachowuje się tak jak
jajko bez skorupki, w samej błonie. Jest nadzwyczajnie plastyczna. Z pewnością
jestem za mało oczytany w literaturze meteorologicznej, ale nie spotkałem się z
takim podejściem do zjawisk meteorologicznych. Zawsze mamy informację: tu niż,
a tu wyż, zacieśniają się gradienty i konkluzja słuszna – będzie wiało! Mnie
można skutecznie przekreślić, jak napisano w Internecie, ale wpierw
trzeba udowodnić, że Mach nie miał racji, mówiąc o ruchu zależnym od masy!
Drodzy Państwo, czy to że w czasie nowiu nie widać Księżyca oznacza, że nie
będziemy go posądzać o jakieś działanie? Przypomina mi się taka anegdota o
pasażerce w samolocie, która po informacji, że przelatujemy przez równik,
wygląda przez okno i mówi: „nie widzę równika , nie widzę równika!”
Na powłokę
gazową Ziemi nieustannie działa zmieniające się w każdym ułamku czasu natężenie
pola grawitacyjnego, bowiem ono decyduje o stanach skupienia materii (gazu).
Wydaje mi
się, że wiatr wieje nie dlatego, że dmucha (w mitologii greckiej Boreasz),
ale z powodu podciśnienia, masy powietrza są zasysane przez nie w miejsce
mniejszych stanów skupienia materii. Ich deformacja pochodzi nie tylko od
stopnia nagrzania, ale także od działania pola grawitacyjnego, które zmienia
swój stopień natężenia i punkt przyłożenia siły.
Nachylenie
orbity Księżyca w stosunku do równika ziemskiego sięga różnicy ponad 20 stopni
kątowych w ciągu prawie 19 lat. Z tym związane jest przesuwanie się frontów
niżowych z Atlantyku na wschód. Przy największej oscylacji w 2006 roku przez
południową Szwecję, w br. przez północną Polskę, a za pięć lat można się ich
spodziewać nad Polską południową chociaż w obecnym roku siły grawitacyjne
stanęły jakby na rozdrożu, na skrzyżowaniu, bo oscylacja Księżyca weszła
w pas równikowy, czyli nasz Satelita porusza się kątowo tak jak Słońce. Wektory
i tensory tych źródeł grawitacji się sumują i pewnie stąd taki zastój w
atmosferze, przeważają układy statyczne: w USA susza i upały do przeszło 40
stopni C, a w Europie, zwłaszcza Środkowej od ubiegłego roku nadmiar opadów
więc powodzie i trąby powietrzne! Zatem przyczyn anomalii można się dopatrywać
w statyczności układów barycznych, powodowanych przez nowy sposób działania
pola grawitacyjnego.
Na podstawie
w/w zależności można śmiało stwierdzić, że gdybyśmy usunęli wszystkie źródła
emisji gazów cieplarnianych, tzw. anomalie będą zawsze, bo prawdopodobnie ich
przyczyna najmniej zależy od człowieka. Logika nakazuje sadzenie lasów, bo one
wiążą najwięcej dwutlenku węgla. Pomysł magazynowania go w kopalniach urąga
zdrowemu rozsądkowi!
Szanownym
Czytelnikom życzę logicznych przemyśleń.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz